Sieć Moya do końca 2013 r. ma liczyć 100 obiektów. O planach na przyszłość i zmianach w spółce opowiada Paweł Grzywaczewski, członek Zarządu Anwim SA, dyrektor sprzedaży w sieci Moya.
Jak z perspektywy firmy zarządzającej siecią Moya ocenia Pan handlowy początek roku 2013? Jakie są perspektywy na kolejne kwartały?
- Cieszy nas to, że do końca czerwca podpisaliśmy już 10 umów z nowymi partnerami w sieci, co jak na pierwsze półrocze jest naprawdę dobrym wynikiem. Zazwyczaj pierwsze miesiące były pod tym względem słabe, podpisywaliśmy 5–6 umów w tym okresie. Niemniej jednak liczymy, że druga połowa roku będzie dla nas lepsza. Na koniec roku chcielibyśmy mieć sto stacji w sieci. Włączenie większej liczy obiektów wydaje się mało realne z uwagi na generalnie trudną sytuację w branży. Jest po prostu ciężko - marże detaliczne są słabe, wielkość sprzedaży też nie napawa optymizmem. W 2011 roku, po słynnej akcji zaniżania cen, chodziło jedynie o problem marżowy. Wówczas sprzedaż była dobra ale brakowało marż. Na przestrzeni 2012 dobra sprzedaż utrzymywała się mniej więcej do połowy roku, choć marże nadal nie były zadawalające. Najgorzej było w drugiej połowie ubiegłego roku – nie było ani marż ani sprzedaży. Dopiero kwiecień 2013 był pierwszym miesiącem, w którym zaobserwowaliśmy lepsze wyniki. Dobrze nastraja też determinacja rządu, który stara się wprowadzić zmiany do Ustawy o podatku VAT. Kolejna tura konsultacji społecznych pozwoliła nam, jako członom PIPP, wyrazić również swoją opinię. Wydaje się, że w tej chwili rząd postanowił mocno pracować nad załataniem dziury budżetowej. Dla nas jak również dla wszystkich uczciwych sprzedawców z branży to bardzo dobra wiadomość i z niecierpliwością czekamy na wejście nowych przepisów w życie.
Popieracie wszystkie zaproponowane w ustawie rozwiązania?
- Generalnie nie ma takiego rozporządzenia czy ustawy w Polsce, które nie zawierałyby kontrowersyjnego zapisu. Ta ustawa również takie zawiera – mam tu na myśli szeroko komentowaną solidarną odpowiedzialność. Jeśli jednak przyjrzymy się ustawie jako całości i staniemy przed wyborem: wprowadzać ją czy nie wprowadzać, to jesteśmy zdecydowanie za jej wprowadzeniem. Naszym zdaniem wejście nowych przepisów w życie powinno znacząco podnieść sprzedaż na stacjach sprzedających legalny produkt. Szacujemy, że skala wzrostów sprzedaży z tego tytułu może wynieść nawet do 10 proc.
W jaki sposób miałby się Państwa zdaniem zrealizować zakładany “skok” sprzedażowy? Niedawno jeden ze znawców rynku uznał, iż na przestrzeni tego roku dokonać się mogą znaczące spadki cen paliw, co wpłynie na ich konsumpcję. W takiej sytuacji wzrost ów byłby wynikiem zachęty czysto ekonomicznej...
- Przyznam, że nie wiem czy ceny będą jeszcze znacząco spadać. Jesienią ubiegłego roku zorganizowaliśmy spotkanie członków naszej sieci. Na tym spotkaniu przedstawiłem dane historyczne dotyczące sprzedaży i czynników makroekonomicznych wpływających na ceny paliw. Z przeprowadzonych analiz wynikało, że ceny paliw na początku 2013 roku powinny spaść i rzeczywiście, w kwietniu notowaliśmy dość znaczne spadki. Co z tego skoro już w czerwcu i lipcu ponownie wystrzeliły do góry. Co będzie dalej? To zależy zapewne od sytuacji makroekonomicznej i politycznej, i nie mam tu na myśli Polski, ale sytuację na całym ś wiecie… Wszystkie światowe czynniki gospodarcze przekładają się ostatecznie na dwa parametry: kursy walut i ceny ropy. To one głównie kreują ceny na stacjach paliw zarówno w Polsce jak i w innych krajach.
Nawiązując do tematu pracy spółki, chcę zapytać o przyczyny zmian w zarządzie firmy, o których informowali Państwo na początku roku…
- Czasy dla całej branży są trudne i wymagają podejmowania zdecydowanych działań. Grupa Anwim w tej chwili jest w trakcie poważnych zmian organizacyjnych, które mają na celu dostosowanie się do nowych, trudniejszych realiów rynkowych. Zmiany te objęły między innymi: przejęcie od Esppol działalności transportowej, zmiany personalne na stanowiskach Prezesa Zarządu i Dyrektora Finansowego Anwim,
...nowi ludzie na nowe czasy?
- Właściwie można tak powiedzieć. Na pewnym etapie rozwoju firmy bardzo potrzebne okazało się nowoczesne myślenie strategiczne. Myślę, że teraz, po zmianie na fotelu Prezesa i Dyrektora Finansowego, tak waśnie będzie.
Czy należy rozumieć, że za zmianą Prezesa poszły też konkretne zmiany w strategii firmy? Opracowali Państwo np. nowe pomysły, zmienili priorytety?
- Nasza długoterminowa strategia rozwojowa została jasno określona kilka lat temu i nie ma potrzeby jej zmieniać. Wydaje mi się jednak, że zmiany na stanowisku Prezesa Zarządu dadzą nam świeżość i nowe spojrzenie konieczne dla skutecznego realizowania naszej strategii w tak trudnych dla branży czasach. A cele stawiamy sobie ambitne – przypomnę, że do końca 2013 roku mamy osiągnąć liczbę 100 stacji w sieci Moya.
Podczas naszego ubiegłorocznego spotkania mówił Pan, że coraz trudniej jest włączać do sieci kolejne obiekty. Coś się zmieniło na lepsze?
- Niestety nie. Nadal rozmowy z potencjalnymi Partnerami są trudne i długotrwałe, ale co cieszy utrzymujemy założone tempo rozwoju sieci, więc generalnie można powiedzieć, że nie jest aż tak źle. Dodatkowo pojawiła się korekta założeń ze strony naszych akcjonariuszy dotycząca udziału stacji własnych w ogólnej liczbie stacji w sieci.
...przybędzie Wam stacji własnych?
- Być może tak. Jest to jednak wciąż kwestia bardzo ostrożnych analiz i kalkulacji. Na początku tego roku otworzyliśmy pierwszą własną stację automatyczną (flotową) w Słubicach, a kilka tygodni temu otworzyliśmy stację własną (obsługową) w Olsztynie.
Przybędzie więc w sieci stacji samoobsługowych, automatycznych…
- Tak, na pewno przybędzie automatycznych stacji stacji z logo Moya, ale nastawionych tylko na obsługę flot transportowych (bez sprzedaży detalicznej). Rozwój tego typu oferty wymuszają na nas klienci flotowi.
Muszę zapytać o Państwa spojrzenie - jako znaczących inwestorów rynkowych - na sam pomysł inwestowania obecnie w stacje paliw. Szef sieci BP w Polsce w niedawnym wystąpieniu podkreślił, że choć firmy mają pieniądze na otwieranie nowych obiektów i odpowiednie miejsca pod stacje, wstrzymują się de facto z ich budową, z uwagi na trudną sytuację w branży...
- Myślę, że zawsze będziemy patrzeć trochę inaczej na te sprawy niż koncerny. Przede wszystkim, dlatego, że mamy nieco inny model biznesowy. Według mnie obecny okres jest idealny i na budowanie i na kupowanie stacji, ponieważ jest tanio. Pojawia się pytanie, czy wierzymy, że ta branża w perspektywie 5 czy nawet 10 lat poprawi swoje wyniki? Jeżeli mówię, że chcemy zainwestować w stację własną, nie myślę o perspektywie 2-3 lat, bo stacja ‘zwraca się’ w co najmniej 10. Według nas to dzisiaj jest dobry moment na to, żeby coś tanio wybudować lub tanio kupić. Trzeba pamiętać, że obecnie koszt budowy lub zakupu stacji - w porównaniu z latami 2008 i 2009 – jest nawet do 40 proc. niższy. Właśnie dlatego jestem zdania, że inwestowanie dzisiaj to dobry pomysł.
Nie ma więc w Anwimie skłonności do hamowania inwestycji, skoro na rynku paliw teraz kiepsko?
- Wręcz przeciwnie! Proszę jednak pamiętać, że jako firma prywatna musimy podejmować bardzo rozważne decyzje. Myślę, że jeśli pojawią się okazje – naprawdę dobre oferty – wykorzystamy je.